|
Walka o prawdę8.V. 2008 roku zmarł Profesor Mieczysław Albert Krąpiec. dominikanin, filozof, twórca filozoficznej Szkoły Lubelskiej; człowiek, który obronił. podtrzymał i rozwinął jedyny wolny uniwersytet w komunistycznym obozie („od Berlina do Seulu – filozofia tylko w KUL-u”). Wychował zastępy uczniów , pracujących dzisiaj w licznych szkołach i uczelniach świata (nawet niżej podpisany miał zaszczyt słuchać wykładów Mistrza). Z jego podręczników naucza się filozofii na niektórych uniwersytetach amerykańskich. Jednak ja nie zamierzam pisać laurki temu Tytanowi ducha i Gigantowi intelektu, a przy tym prawdziwie Bożemu kapłanowi i dobremu człowiekowi o dobrych, radosnych oczach. Chcę napisać o tym, że media (merdia – merdające na rozkaz) nadwiślańskie... „nie zauważyły” tego wydarzenia. Ile choćby wrzasku poświęcają pewnemu niedorobionemu maturzyście – kreującemu się na autorytet moralny i nazywanemu profesorem? Wystarczy, że urodziny kolejne obchodzi, a już chór merdających ogonem dziennikarzy peany na jego cześć śpiewa. A o Krąpcu ani słowa. Jedynie krótką relację nadały „Wiadomości” w dniu pogrzebu. Na próżno byłoby nasłuchiwać informacji w 24-godzinnym kanale informacyjnym „cała prawda całą dobę”. Próżne było szukanie na „Onecie” czy „Wirtualnej Polsce”. Jedynie portale prawicowe, jak „prawy.pl”. „prawica.net”, czy „konserwatyzm.pl”, pisały o śmierci Mistrza i o jego życiu. Dlaczego ten mur milczenia??? Ano dlatego, że Ojciec Profesor popierał Radio Maryja i zasiadał w jego Radzie Programowej. Gdyby pisywał eseje do „Gazety Wyborczej”, do „Polityki” czy do którejś z polskojęzycznych gazet niemieckich, otrzymałby tytuł „autoryteta moralnego tudzież intelektualnego”. Gdyby chłostał „polski antysemityzm”; gdyby rozważał „bojaźń i drżenie” ubeckich kapusiów; gdyby ubolewał nad „zacofaniem polskiego Kościoła; gdyby krytykował (najlepiej na łamach GW) „płytkość” polskiego katolicyzmu,; gdyby optował za „niejednoznacznością ocen moralnych’ komunizmu; gdyby napisał jakiś „głośny” (bo nagłośniony) traktat przeciwko dekomunizacji; gdyby potępił „zoologiczny” antykomunizm; wtedy zapewne cieszyłby się uznaniem „merdiów” i ich panów. Za życia zażywałby sławy „autoryteta”, a po śmierci bitoby w merdialne dzwony i płacz by się rozlegał gromki. A on ani do SB nie donosił, ani do „Wyborczej” nie pisywał, ani „polskiego antysemityzmu” nie gromił. No to i tzw. zaszczytu zaproszenia do telewizji od tej niby „całej prawdy całą dobę”, nie otrzymał. A po śmierci – milczenie. Na szczęście jednak „całodobowe mówiacze” rzekomej prawdy przez – jakoby – całą dobę, nie mają monopolu na informacje. Są media katolickie – szczególnie Radio Maryja, TV TRWAM, „Nasz Dziennik”, „Niedziela”, „Gość Niedzielny”; katolickie portale internetowe („Wiara.pl”. Mateusz.pl”). Są gazety prawicowe, szczególnie „Nasza Polska”, „Najwyższy Czas”, „Głos”., nowy znakomity miesięcznik „Polonia Christiana”; portale internetowe (oprócz wyżej wymienionych: „nczas.com”. „koliber.net”). Tam można znaleźć informacje, których nie ma w oficjalnym obiegu. Są księgarnie, w których można nabyć książki, jakich żadne merdia nie zareklamują ani żadne „jury” nie nagrodzą. Te księgarnie to „multibook.pl” czy „dextra24.com”. Nie można pozwolić się manipulować. Trzeba mieć dostęp do prawdy, bo – jak powiedział będący na merdialnym indeksie Józef Mackiewicz – tylko prawda jest ciekawa. ks. Marek Czech
|