|
Troskliwość nadzwyczajnaW ostatnich kilku miesiącach wzrósł poziom troski o Kościół. Zatroskanie owo wynika z zagrożenia dla jedności. Zagrożeniem zaś rzeczonym jest nie kto inny i nie co innego, jak ojciec Rydzyk i kierowane przez niego Radio Maryja. Laiccy wieszczowie prorokują więc na swoich łamach, w swoich telewizjach i w rozgłośniach, nieomal nieuchronny rozpad Owczarni Pańskiej w kraju nadwiślańskim. Do chóru zatroskanych przewidywaną secesją doszli politycy pewnej znanej partii, co to szykowała się do władzy, ale przegrała, popadła we frustrację i pojechała się skupić w Sanktuarium Miłosierdzia (rzeczonej partii, a zwłaszcza jej przywódcom rzeczywiście chyba tylko nieskończone miłosierdzie Pana pomóc może). Skupiający się pobożnie politycy objawili Polsce istnienie "kościoła toruńskiego" (jak wiadomo zacofanego, ksenofobicznego, nietolerancyjnego, znaczy się moherowego) i "kościoła łagiewnickiego" (czyli słusznego, bo otwartego, europejskiego, postępowego, tolerancyjnego, itd. itp.). Jeden ze znanych kolorowych tygodników wykrył w Episkopacie dwie frakcje; prorydzykową i antyrydzykową. Członkowie obydwu frakcji zostali przez gazetę zdemaskowani, podano ich nazwiska i ujawniono twarze. W tymże samym piśmie księżulo, pod którego sprawnym (inaczej) kierownictwem padło katolickie Radio Plus informuje, że Stolica Apostolska skrytykowała Radio Maryja i stwierdza autorytatywnie, że musi ono się zmienić. Rzeczony wielebny atakował również RM w niejednej audycji telewizyjnej,(ale trzeba zrozumieć człeka - Rydzyk założył (i rozwinął) radio, założył (i rozwija) telewizję, wydaje liczący się na rynku dziennik, kieruje wyższą szkolą i dwiema fundacjami, a ten chłopina nawet oddanym mu pod kierownictwo radiem porządnie pokierować nie potrafił. Niewątpliwie ma biedaczysko prawo czuć się zakompleksionym. Chyba na otarcie łez wdzięczne media kreują go na gwiazdkę sezonu, zwłaszcza, że mówi to, co one chcą słyszeć. Zresztą, nie chodzi jedynie o tego wielebnego, w telewizjach występują niejako dyżurni duchowni, którzy mówią "to, co trzeba".) Sprawa Radia Maryja to widzialne świadectwo tego, jak rządzący Polską establishment traktuje wolność słowa. Nie udało się wykończyć radia rozlicznymi sposobami, próbuje się więc je przedstawić jako groźbę dla Kościoła, aby sam Kościół "zrobił porządek". Spadkobiercy poprzedniego systemu nie mogą bowiem ścierpieć naprawdę wolnego słowa. ks. Marek Czech
|